Kuchnia

- Dobra. No to widzimy się na lekcji, tak? - powiedziała do Michelle z lekkim uśmiechem na twarzy.

- No jasne! To do zobaczonka! - powiedziała, lekko przytuliła Emmę i poszła do biblioteki.

- Do zobaczenia! - odpowiedziała i za chwilę także wyszła z kuchni.

p.s. nas tu nie ma..

Sapphire weszła do kuchni i rozejrzała się wokoło. Wszystkie skrzaty domowe gdzieś zniknęły. W końcu i one potrzebują snu...
W takim razie muszę poradzić sobie sama, pomyślała Sapphire i wzięła się do przygotowywania czekolady. Nie w żadnym urządzeniu, bez żadnych sztuczek: wszystko po kolei, tak, jak to było robione kiedyś. Akurat ona dobrze wie, jak było kiedyś.
Kiedy już dwa kubki gorącej czekolady z białą pianą na wierzchu, czerwonymi słomkami i parasolkami czekały na wypicie, a blat był posprzątany po pracy, Sapphire chwyciła obydwa kubki i wyszła z kuchni.

Gość

Paulo zaciągnął Michelle do kuchni.
-Chodźmy tutaj.

- Dobrze - powiedziała i stanęła w pustej kuchni - Nie ma skrzatów.. - mruknęła i usiadła na jakiejś kanapie

Gość

Paulo usiadł koło niej.
Wtulił się znowu. Poczuł dziwne bicie serca. Nie był tego pewien, ale to chyba... była .... MIŁOŚĆ!

Michelle szybko wstała z kanapy:
- A może masz ochotę na czekoladę? - zapytała - Napewno masz - stwierdziła i zabrała się za przygotowywanie dwóch czekolad

Gość

-Taaa...-odpowiedział trochę zrezygnowanym głosem. Wydawało mu się, iż on jest głupi i ona tego do niego nie czuje...

Michelle z uśmiechem zaczęła mieszać składniki.
Po paru minutach skończyła.
Przyniosła dwie szklanki, przelała do nich płyn i wsadziła do każdej ciemną słomkę.
- Proszę bardzo! - podała mu jedną szklankę i sama zaczęła pić oglądając kuchnię

Gość

-Dziękuję-powiedział i zaczął kosztować się czekoladą-Może to chodziło o chłopaka to dzisiaj to wiesz...-powiedział, podejrzewając, iż Michelle ucieka teraz od uczuć.